niedziela, 29 listopada 2015

Interpretujący


Ponieważ nie miałam chęci brnąć dalej w życiową telenowelę tego pana, na tym podryw się zakończył.
[ss]

sobota, 21 listopada 2015

Bajki piszący

Dzisiejszy wpis dedykujemy bajkopisarzom.
Istnieje taki dziwny twór na internetowych randkowiskach jak kolesie, co piszą, piszą, złote góry obiecują, jacy to oni nie są namiętni, błyskotliwi, wspaniali! Będą do ciebie zagadywali dzień i noc, a jak im przez pół godziny nie odpiszesz na czacie / mailu / Whatsappie / czymś tam, będą już obrażeni i zranieni. Myślisz sobie, głupia kobieto, ale facet nakręcony, jaki on mną zainteresowany!

No to się umawiasz. I nic. Nie przychodzi. Nie odpisuje. Nie odbiera. Kamień w wodę! Jak się już odezwie po odpowiednio długim i wkurwiającym czasie, dowiadujesz się, że zamulił w pracy, babcię odwieźli do szpitala, najlepszy kumpel próbował się powiesić i właśnie zdechł kanarek.

Możesz w to wierzyć albo nie - od następnego spotkania też się wymiga. I tak dalej. Po pewnym czasie orientujesz się, że koleś po prostu lubi sobie popisać. Będzie ci opowiadał godzinami, jaka fascynująca będzie wasza randka, ale kiedy zaczniesz zmierzać w kierunku konkretów (sobota wieczór ci pasuje?), będzie unikał tematu. Starannie omijał wszelkie dane o tym, gdzie mieszka i co w życiu robi. Możecie nawet wymienić numery telefonów, ale nie licz że to ułatwi spotkanie.

Analizowałam temat zarówno z facetami, jak i z babkami i teorie są dwie:
a. bajkopisarz jest mocny w gębie, w realu jest np. impotentem, ma bardzo małego (nawet jak wysyła dick pic, to ściągnięte z sieci), boi się kobiet albo z innego powodu unika spotkań w realu. Wyłudza zdjęcia i zwierzenia, bo to mu zastępuje prawdziwy seks
b. bajkopisarz chce zdradzić swoją kobitę, ale się boi, dlatego wycofuje się w ostatniej chwili

Inne opcje prosimy podrzucać w komentarzach, jeśli się z tym spotkaliście.
Ogólnie jesteśmy zdania, że jak ktoś chce się spotkać, to się spotyka i nie robi gigantycznych podchodów, jeśli faktycznie następuje jakiś kataklizm, to informuje o tym swoją randkę jak najszybciej, bo logiczne jest, że nikt nie będzie podtrzymywał znajomości z kimś, kto go już raz wystawił do wiatru. Dlatego pamiętajcie: więcej niż jedno nieudane spotkanie to sygnał, że mamy do czynienia z mitomanem. A mitomani - won.


poniedziałek, 26 października 2015

Nie PUAcz Edziu, czyli jak nie podrywać

Drogie dziewczynki i chłopcy, istnieje sobie coś takiego jak PUA (Pick Up Artist), NLS (Neuro Lingusitic Seducing) i inne bzdety, na których robią kasę ci, co je wymyślili, a banda jeleni klika, rejestruje się na Super Tajnych Forach, kupuje tu kursy i wierzy, że kilka gówniarskich zagrań rodem ze wczesnej podstawówki zrobi z nich gości, na widok których laski będą sikać po gaciach.

Otóż nie, nie będą. Co gorsza, ta droga może wam wszystko spieprzyć.

Po 1: Jak zaczniesz uderzać w te zagrywki typu "obraź ją i zainteresuj się koleżanką", to laska przypuszczalnie zrobi dokładnie to, na co takie zachowanie jest nastawione: oleje cię i zajmie się kimś przystępniejszym. Sorry Gregory, żyjemy w czasach portali randkowych, Tinderów i szybkiego podrywu, jak chcesz chłopaczku zgrywać niedostępnego drania, to chociaż wyglądaj jak skrzyżowanie wszystkich największych ciastek Hollywood razem wziętych. Jedynie wtedy jest szansa, że metoda "na olew" faktycznie uderzy jej po ambicji.

Po 2: Nawet jak jesteś przystojny, dziewczyna może uznać, że jesteś zwykłym dupkiem albo jesteś tak emocjonalnie zjebany, że szkoda na ciebie czasu. To dotyczy szczególnie tych zagrywek "przyciągnij-odepchnij", nagłego "chłodnika" i tak zwanych "negów". Byłeś miły, nagle ci odjebało? Może twój trener PUA, na widok którego się spuszczasz, tak ci doradził, ale większość lasek, które nie są totalnie zdesperowane, po prostu wyrzuci twój numer. To, co można wybaczyć w dłuższym związku, na początku znajomości może zdyskwalifikować.

Po 3: Te zagrania są strasznie sztuczne. Istnieją goście naturalnie czarująco bezczelni, ale słowem klucz jest: NATURALNIE. Nie ma nic gorszego niż skrępowany, sztywny dupek, silący się na teksty rodem z jakiegoś gównianego internetowego poradnika, po którego twarzy aż widać, że teraz z mozołem przechodzi z etapu A do etapu B.

Po 4: Te chwyty są powszechnie znane (bez kitu, chłopcy, pisało o tym nawet Naj), a nie ma chyba nic bardziej obciachowego niż bycie rozpoznanym jako desperat, co siedzi po forach dla podrywaczy. Uwaga, skupcie się panowie: prawdziwy podrywacz tego nie robi, bo go to serdecznie chrzani, a poza tym nie ma czasu. Jesteś gościem z PUA? Roztaczasz wokół siebie smród desperacji, bo bardzo wyraźnie dajesz do zrozumienia, że takiego, jakim jesteś naprawdę, nikt nie chce ruchać. I zrozum: żadna laska nie chce potem poczytać w necie o tym, czy oceniłeś ją na 5 czy na 8. Nie, nie licz na to, że one twojego profilu/bloga nie znajdą.

Po 5: Wow, zagadałeś, zdobyłeś numer, koledzy na forach biją ci brawo... i? Co dalej? Jeśli nic sobą poza tym nie reprezentujesz, ona pewnie zapomni o tobie po 10 minutach. Osobiście wyrzucam numery po paru tygodniach, jeśli znajomość się nie rozwija. Jak z gościa wychodzi cham, prostak, desperat albo idiota, wyrzucam od razu. Zresztą i tak pewnie dostałeś śmieciowy numer, więc wyczilautuj.

Po 6: Cała technika szkół podrywania polega na skupianiu uwagi na swojej osobie. Powtarzam: jeśli nie jesteś zajebiście interesujący, ona pewnie znudzi się, zanim zaliczysz wszystkie punkty ze swojej czerwonej książeczki. Chcesz poderwać kobietę, to zainteresuj się NIĄ, a nie SOBĄ.

Po 7: Żaden poradnik nie zrobi z ciebie bóstwa, jeśli jesteś głupi, nudny, brzydki, chamski, creepy itp. Dopuszczalne są kombinacje typu "brzydki, ale czarujący" względnie "głupi, ale cudownie zbudowany". Odpowiednio eksponując swoje zalety i ukrywając wady masz szansę poderwać jakieś lachony, ale skumaj jedno, musisz trafić a) w typ, b) w okazję. Jeśli ona akurat szuka ładnej wkładki do łóżka, a ty oferujesz pasjonującą rozmowę, to możecie się nie zgrać. I wcale nie dlatego, że założyłeś kotwicę nie tak, jak cię uczył sensei. Po prostu tak działa pieprzone dobieranie się w pary u homo sapiens.

Po 8: Tak, naczytałeś się w necie cudów o tym, jak koleś o wyglądzie brzydszego brata Liroya wyrywał całe wioski pięknych lachonów. Tak, my też o tym czytałyśmy. A widziałeś kiedyś coś takiego na żywo? No właśnie. Więc wyluzuj, wywal te głupie podręczniki i zapomnij o tym, że mozolne wczytywanie się w to science fiction pisane przez samozwańczych podrywaczy zrobi z ciebie oświeconego mistrza.

Po 9: Osobiście, jak spotykam gościa, co siedzi w klimatach NLSu i innych bzdurek, to zapala mi się lampka: "co z nim do cholery jest nie tak, że musi podrywać jakimiś pseudo technikami?" Bo coś z tobą kurwa musi być nie tak! Prawdziwe bożyszcze Sympatii i Tinderów nie potrzebuje takich idiotyzmów.

Po 10: Podrywacze nastawieni są na ilość, a nie na jakość. O ile dziewczyna nie szuka faktycznie jednorazowej wkładki do łóżka, a być może nawet wtedy, może poczuć się obrażona samym twoim podejściem. Podrywasz ją, żeby pochwalić się w necie, że w ten weekend zamoczyłeś? Nabić sobie punkty w jakiejś rywalizacji? Tak naprawdę nie chodzi ci o dziewczynę, tylko o podpompowanie ego? Sorry, taki sygnał wysyłasz, zdradzając się z tymi PUAskimi technikami. I nie, naprawdę nie licz, że kobieta się nie kapnie. A już te kombinacje w stylu "dokąd pójść tanio zimą", "jak nie wydać za dużo na drinki" są zwyczajnie żenujące. Chcesz wyrwać, to się trochę wysil. Z tych samych powodów spuszczamy na bambus kolesi, co wysyłają wszystkim lachonom tę samą kopiuj-wklejkę. Chodzi o zasadę, żadna kobieta nie znosi się czuć jedną z wielu, kolejnym numerkiem do zaliczenia.

Jeśli mimo tych wszystkich punktów wyrwałeś lachona na techniki NLS, to znaczy, że ona bardzo chciała dać się wyrwać :) Parę razy zdarzało mi się przymknąć oko na te internetowe zagrywki, bo facet był ruchalny. Czyli dałam się poderwać POMIMO, a nie Z POWODU.

Męskie mokre sny niszczy Szczurzyca



wtorek, 22 września 2015

All rights reserved, jakbyco.

Replikantka: Ja bym chciała znaleźć taką grupę, co robi roleplaye, ale takie, że zaczynają się już przed randka i ciągną się do łóżka.
Szczurzyca: Swingers LARP Deluxe Club?
R: Na przykład, no nie wiem, przekonująco rany płatny morderca...
S: To musi istnieć, man.
R: Ej! Załóżmy takie coś!
S: Wiedziałam, że to napiszesz!
R: Ogarniasz, jaki fun? Robisz sobie erotyczny scenariusz, ale taki bardzo luźny, żeby dużo improwizacji było...
S: To się nazywa burdel, kochanie.
R: Burdel z elementami RPG. Jesteśmy genialne.
S: Count me in. Sorry, cunt me in.
R: Ale serio, RPProstytucja  w naszym pokoleniu świetnie by się sprzedała. Nikt w tym społeczeństwie nie chce być sobą.
S: Hahaha, widzę to. Wchodzi taki millenials i udaje, że ma etat oraz własne M2.
R: Kurwa, jesteś okrutna.
S: Za specjalną opłatą odgrywamy pracownice banku, które szepczą namiętnie "twoja ostatnia rata została spłacona". I on wtedy się spuszcza.
S: Dodatkowym gadżetem będzie smyranie po dupie tubą z doktoratem.
R: Wrzuć to na bloga. Błagam cię.